Ostrzeżenie

Niektóre wpisy na tym blogu są pisane stylem subiektywnym - piszę to co myślę. Często mogą znajdować się tam niecenzuralne wyrażenia i zwroty. To są tylko i wyłącznie moje poglądy.

Drogi użytkowniku masz prawo się z nimi nie zgadzać, uszanuję to. Ale oczekuję w zamian takiej samej tolerancji wobec mnie.

Jeśli mimo wszystko razi Ciebie styl i język w niniejszych wpisach, natychmiast opuść tą stronę.

Szukaj, a znajdziesz...

Sznurki

Obsługiwane przez usługę Blogger.
wtorek, 11 października 2011

2% wte, czy wewte

Piszący tego posta nie znał jeszcze dokładnych wyników wyborów parlamentarnych 2011, a opierał się tylko na ówczesnych, jeszcze nieoficjalnych cząstkowych sondażach. Nie ma również pojęcia, czy wkrótce za jego wypowiedziane słowa nie zapuka do jego drzwi kiedyś ABW....


No to się zacznie... ponad miesięczne biadolenie o rzekomym sfałszowaniu wyborów...


Ale już o tym, że organizowano marsze z pogodniami, po raz kolejny mieszano Niemców w sprawy kampanii wyborczej, sugerując że tamtejsza pani kanclerz nie zdobyła władzy w demokratyczny sposób, a balansując na granicy ciszy wyborczej, najnowszy szmatławiec o jeszcze bardziej durnej nazwie, sugerował zamach ziemi na Tupolewa i na nie wiem dlaczego, wyidealizowanego po śmierci, prezydenta z mnóstwem jakże niepotrzebnym patronatem w postaci nazw ulic z jego imieniem; to już nie miało znaczenia w kampanii.

Zresztą sama sprawa insynuacji niemieckich budzi mój pusty śmiech i zażenowanie. Tym bardziej, że sam prezes zaświadczył, że jego priorytetem po wygranych, jakimś cudem przez niego (jego partię), wyborach będzie.... ochrona polityków przed mediami zagranicznymi.

Pewnie część mnie tu zaliczy do żydokomuny, stasi i hitlerjugend, ale nie zrażę się tymi oskarżeniami. Wstyd mi jest za rodaka, który nie potrafi się wysłowić jednoznacznie, prowokując do polemiki, którą jednoznacznie przegrywa, bo nie potrafi wybrnąć ze swojej wpadki. Na koniec burzy się, że na łeb na szyję spadają krytyczne komentarze z każdej strony. Nie wiem, ale wydaje mi się, że skoro ktoś chce być znaczącym politykiem, pełni rolę przywódzcy swej partii, to chyba powinien mieć japońskie pojęcie - jako-takie - o tym, co mówi. Najdurniejszym komentarzem swej wpadki stał się bowiem właśnie wyżej wymieniony priorytet w kampanii. Czas otworzyć oczy i przestać patrzeć przez myśl minionej epoki, kiedy III Rzesza Niemiecka i ZSRR były agresorem, a widać, że do pewnej osoby nadal to nie dociera.

Równie żałosne było zawiązanie "paktu" PiS z pseudokibicami. Dla partii politycznych ścisła taka "współpraca" może być co prawda obiecującym elektoratem, ale... Jak pokazały pewne fakty z Francji, taki związek bardzo szybko się może obrócić przeciwko niej.



* * *
Nie głosowałem na PO. Zraziły mnie pewne sprawy. Przede wszystkim - dlaczego rzeczownik "kibic" stał się synonimem dla słowa "kibol"? Dlaczego za posiadanie niewielkiej ilości gandzi i suszu jest się gorzej traktowanym, jak gwałciciela? Dlaczego ci pierwsi idą za kraty, a drudzy z nich wychodzą?
Jak to się dzieje, że policjanci w imię statystyk, zamykają tych "groźnych przestępców" mających na tapecie telefonu ustawiony liść marihuany?
Dlaczego też kościół wpierdala swoje trzy grosze w sprawy państwa? Miejsce religii jest w kościołach. Interesy kościelne nie powinny być mieszane z mediami, a działalność gospodarcza - z kościelną. Albo będziesz mieć swoje imprerium medialne, albo będziesz wygłaszać kazania, nigdy jednocześnie.
Dlaczego w szkołach jest przedmiot religii, a nie etyka? Czy miarą nauczania tej kłamliwej indokrynacji są oceny, jakie się za nią w szkołach dostaje?

* * *
Cieszy mnie niezmiernie wysoki wynik RP. Niewielka formacja ze znanym gorzelnikiem z Lublina pokazała, że z powodzeniem może być trzecią siłą w parlamencie. Wszystko dzięki ludziom, zmęczonym ciągłymi układami wg jednych i straszeniem Niesiołowskim, z drugiej. Z drugiej strony, szkoda mi SLD. Za takiego ciapowatego i dupowatego lidera, jakim jest piękny Grigorij.
Może kanapki były za słone, a jabłka zbyt robaczywe. Następnym razem przewodniczący powinien nauczyć się przyrządzać pizzę peperoni, ale taką, co by była czerwona, jak logo tej partii. Może wtedy będzie mógł liczyć na 30%.

* * *
Inna z kolei partia, niezdecydowanych i niewiarygodnych, wyrzuconych z PiS, tak bardzo chciała być ulubionym zwierzęciem Mustafy, że wykorzystała go w kampanii i samozwańczo ogłosiła się "czarnym koniem". Sam gościu z PJN w debacie nie dawał sobie rady z odpowiadaniem na pytania skądinąd ładnej pani prowadzącej Wydarzenia i mniej ładnego prowadzącego z TVP Info, a słuchając jego haseł, nie sposób było odnieść wrażenia, że są bardzo populistyczne. Zaklinanie rzeczywistości na nic się nie zdało i nagłe zmiany poglądów grupy wyrzutków nie nabrały zbyt wielkiej masy ludzkiej. Bo jak tu mówić o wiarygodności tych ludzi, skoro jednego dnia są klakierami politycznymi PiS, drugiego dnia - antyPiS i antyPO, a po paru miesiącach, założycielka i paru jej kolegów, wręcz chwalą partię rządzącą za to samo, o czym jeszcze niedawno mówili w dawnych szeregach.

Sorry memory, ale na taką karuzelę poglądów, to się nie nabiorę. Za bardzo zodiakalny ze mnie skorpion drugiego terminu i zbyt pamiętliwy, żeby mnie było łatwo na to kupić. Tyczy się to każdej strony, nieważne, czy lewej, czy prawej, czy centroktórejś. Narazie